Tzw. wczorajszy dzień muszę zaliczyć do wyjątkowo udanych. A to za sprawą wymiany zepsutej, felernej farelki na nowiuśki czajnik. Otóż parę tygodni temu nabyłem drogą kupna wspaniałą farelkę firmy Kendo, za jedyne 8,9 euro. Farelka dosyć szybko się zepsuła, a ja uprzednio przezornie wyrzuciłem paragon..Więc nie licząc na wiele udałem się do sklepu, a tam pani, bardzo ładnie opalona solaru promieniami, spojrzała na mnie z litością i piknęła w kod kreskowy, znajdujący się na pudełku mego cudownego urządzenia grzewczego. Okazało się, że piecyk można wymienić, ale że już nie było tego modelu w magazynie, mogłem sobie wybrać coś ze sklepu. 8,9 euro, cóż za szaleństwo! Myślałem, że uda mi się znaleźć jakiś ładny grzebień albo zapach do samochodu, tymczasem mój wzrok przyciągnął wspaniały czajnik elektryczny. Pan w kasie zarządził dopłatę 1 euro i już uradowany mknąłem do domu, żeby wypróbować to cacko. Okazało się, że firma Black&Decker zrobiła psikusa i nie zawarła w swoim sprzęcie włącznika. Zatem za każdym razem czajnik trzeba odłączać od prądu..Ale darowanemu (no, prawie, za 1 euro) czajniku nie patrzy się na włącznik! A że pogoda ma się ku ociepleniu, to farel nie będzie już potrzebny. Przed chwilą otworzyłem drzwi do domu, żeby mi trochę ciepła wleciało. Trzeba się zacząć przygotowywać na narzekanie na upały..
Również wczoraj, na zajęciach Salsy, instruktor Sergio pytał o Jolę i Pavsona, czy już pojechali. Odparłem, że owszem, i spytałem, czy smakowała mu czekolada, którą od „nas” dostał. Trenejro odpowiedział że zostawił ją na półce w sali, a gdy wrócił następnego dnia, czekolady już nie było. Ktoś mu zeżarł czekoladę, temu Sergiu! Czekoladowym skrytożercom mówimy stanowcze: nie!
Dzisiaj w szkole opowiadałem dzieciom bajkę o Kocie w Butach, czyli po angielsku Puss In Boots. Kiedy mówiłem zdanie „The cat is very clever” i kręciłem palcem przy głowie, żeby zobrazować powyższe zdanie, Ciro, syn mojego „gospodarza”, powiedział: „aaa, kot się drapie w głowę!”.
Ostatnio sprawdzałem parę słów w słowniku i oto na jaki ciekawy ciąg trafiłem: kanapa = un divano, dywan = un tappeto, tapeta = una carta, karta = un foglio, folia = lamina ;)
Za chwilę ruszam do Susanny na kwadrat, ażeby pobrać lekcję włoskiego, następnie udam się na Taekwondo, być może znowu nauczę się czegoś nowego od Maestro. Ostatnio przyznał, że angielskiego to on „ni w ząb”, bo języków nigdy nie lubił, w szkole uczył się francuskiego, ale nic z tego nie wyszło, bo nauczycielki nie lubił, a poza tym „język to on ma jeden”!