Na szczescie Aniello nie byl zainteresowany niczym innym, niz napchanie mnie jedzeniem ;) Zjedlismy szynke, mozzarelle, makaron z baklazanem, pulpeciki, steki wolowe, frytki, owoce, ciastka, no a na koniec kawka i wino. Siedzielismy przy stole 3 godziny, ale ma to swoje plusy, bo to jedzenie sie jakos "uklada" i czlowiek nie czuje sie obzarty.
Aniello okazal sie byc typem "zbieracza", ma w domku swoim, tej kreciej norce, ze 4 magnetofony, 2 telewizory, 3 szafy ubran, pelno figurek Jezusa, 12 lampek i pelno innych bzdetow. Szczerze mowiac to klimacik odrobinke, hmm, dziwny, ale coz. Jak sie ma ex malzonke i troje dzieci na utrzymaniu to moze trzeba zbierac, zeby jakos wyzyc..Sam on jest dosyc specyficzny, co chwila pytal sie, czy wszystko dobre, czy wszystko czyste, czy on dobrze gotuje, czy jego piesek fajny (taki bialy kudlacz, mini Funia ;), czy nie jestem jeszcze glodny, czy powiem wszystkim, ze on dobrze gotuje itp itd. Po godzinie myslalem, ze raczej zwariuje, ale potem jak tylko Aniello otwieral buzie to od razu mowilem "tutto bene, tutto buono, sei un bravo cuoco" i tak sobie rozmawialsmy. Na nastepny raz jestesmy umowieni na jedzenie ryb, no bo teraz bylo "miesnie", na szczescie w te niedziele nie moge, bo ide na "trekking" jakis z Laura i innymi nauczycielkami, o, a za dwa tygodnie w niedziele to bedzie Jola i Pavson, to zabiore ich ze soba!! ;)) Bo ja juz taki jestem mily chlopaczyna, ze jak mi Aniello wciskal jakies uzywane-buty-nie-wiem-skad, ktorych oczywiscie nie zaloze, bo jestem obrzydliwy, to ja wzialem je i bardzo podziekowalem i sciemnialem, ze jakie fajne i ze bede na pewno nosil..Ale wymislilem scieme, powiem, ze sa za male i ze dam bratu, ktory przyjezdza w kwietniu ;) Maro, nie kupuj sobie butow, tutaj czekaja nowki sztuki!
W niedziele bylem tez na przedstawieniu, musicalu, na ktory zaprosil mnie kolega, syn nauczycielki, byly to piosenki neapolitanskie, czyli ni w zab nic sie nie rozumie, jak sie czlowiek uczy "oficjalnego" wloskiego.. Bylem bardzo pozytywnie zaskoczony, prawie pelna profeska, tylko czasem ktos nie nadazal w tancu, ale wspaniale spiewali, bardzo smieszne scenki w przerwach miedzy piosenkami..A tak naprawde: dzisiaj ktos mnie spytal "Maicol, co robiles w niedziele?" "Bylem na musicalu" "O, a gdzie?", "No..nie wiem..gdzies w Neapolu.." "A jaki byl tytul" "No nie wiem..musical..cos tam.." "No ale jak, fajny ten musical?!" "No fajny...I jakie dziewczyny!!!" Eeeeh, zycie zycie :))