To tak szybko nie osiadziemy tutaj! Do "sluchawy" trzeba ode mnie jechac z 1.5h, w tym pol godziny marszu do stacji.. Rozmowa sie odbyla, bylo czworo kandydatow (ale tylko ja z jez. polskim ;), w tym dwoje Wlochow, jedna Wegierka i ja. Najpierw jakis pan opowiadal przez 20 min o tym, czym zajmuje sie firma i jakie sa warunki pracy, potem mielismy "testy" jezykowe, czyli krotka rozmowa po angielsku i po francusku z jakimis laskami, pewno jednymi z telefonistek, no i teraz "zadzwonimy do Panstwa". Jak nie zadzwonia to sie nie obraze, najpierw trzeba przejsc 3-tygodniowe szkolenie, ktore jest oczywiscie nie platne. Nie wiem, czy jestem az tak zdesperowany i az tak zmotywowany. Sie zobaczy. Ale od polowy lutego prawdopodobnie bede mial pare godzin tygodniowo w szkole jezykowej w miasteczku nieopodal, jezeli wierzyc kolezance, ktora mi to "zalatwila".
Zdjec nie wklejam, bo nie robie, ale powoli dojrzewam do wyprawienia sie na Wezuwiusza, moze w te niedziele..?