Nareszcie sie troche rusze, jutro jade do Perugii na spotkanie z kilkorgiem asystentow z innych miast. Poniedzialek i wtorek mamy wolne, wiec mozna pare dni sie powloczyc. Zatem w srode moze wpadnie kilka zdjec i pasjonujaca relacja!
Niestety Maciek "wykrakal" i spoznilem sie na pociag, tzn. nie chcialo mi sie wstac, ale co tam - byl nastepny. Koniec koncow do Perugii dotarlem (z przesiadka w Rzymie) ok. 22giej. Udalo mi sie namierzyc moj hostel, zalogowalem sie tam. Pan z recepcji spisywal moje dane, m.in. miejsce wydania dowodu osobistego. Wskazalem na wpis "Burmistrz miasta Jozefowa" (pozdro dla Kruszona!!) i powiedzialem, ze to to Jozefowa, tylko bez "a". A dlaczego bez "a"? spytal pan wasaty. Wzialem gleboki oddech i zaczalem zastanawiac sie, jak to wytlumaczyc (kogo?czego? Jozefowa. Ktory to przypadek i jak to powiedziec po wlosku?!). Na szczescie gosc stwierdzil: a dobra, wpiszemy Jozefowa..
Potem znalazlem grupke asystentow, ktorzy konczyli wlasnie kolacje w restauracji "Bacio" (calus). Zdazylem z nimi wypic kawe i oblac nia kolezanke z Francji, a potem juz poszlismy do knajpy, gdzie podawali piwo wlasnej produkcji (ee, piwo jak piwo). Calkiem grzecznie o 24 udalismy sie do schroniska na spoczynek. Okazalo sie, ze dziele pokoj z sympatycznym panem z brzuszkiem, ktory to pan byl w tych okolicach celem znalezienia pracy (lekarz). Opowiedzial mi, ze przede mna byl w pokoju jakis koles w skorzanych spodniach, ktory polozyl sie "na ogora" do lozka i lezal jak sztywny, ale kiedy nasz doktorek zaczal chrapac, rockers zaczal klac po angielsku i sobie poszedl. Tobie przeszkadza chrapanie? Zapytal wracz, a ja juz wiedzialem, ze ta noc bedzie bardzo dluga i pelna przemyslen, bo na pewno nie snu. Odpowiedzialem, ze nie, nie przeszkadza mi chrapanie, ale czy jest ktos na swiecie, komu nie przeszkadza chrapanie?! Chcialem szybko zasnac, bo to chyba jedyna metoda, wypic rosol przed wszystkimi, ale sie nie udalo. I juz po pieciu minutach zaczal sie koncert. Preludium do tej opery chrzakniec, warkniec i bulgotu byl obfity baczur i chyba to nastroilo mnie tak wesolo, ze nawet udalo mi sie troche pospac. Poza tym sam troche kaszle, wiec przynajmniej nie mialem skrupulow, zeby pare razy solidnie zarzezic.
W poniedzialek rano udalismy sie cala grupa na sniadanie, czyli cornetto al cioccolata (taki croissant z nutella) i oczywiscie kawa. Potem jeszcze zahaczylismy o podziemny bazar bozonarodzeniowy, gdzie mozna bylo zakupic wspaniale i swieze wyroby artystycznych rak ludzkich. Nastepnie wsiedlismy w autobus do Gubbio i to by bylo na tyle, jesli chodzi o Perugie.